Rozdział 4
Ten rozdział również chciałabym dedykować Rikeroholic . Dziękuję kochana, że cały czas komentujesz :)
*Oczami Laury*
-Halo? Tato? Słyszysz mnie? Mogę iść?
-Co?Yy.. Nie.Nie możesz iść. -Ale dlaczego niby? Nic mi się nie stanie.
-Nie! Nie pozwalam. Rozumiesz? I lepiej będzie jak przestaniesz się kolegować z tą dziewczyną. To nie jest odpowiednie towarzystwo dla ciebie. A teraz przeproś koleżankę, i poproś żeby już wyszła.- I wszystkie oczy skierowały się teraz na nas... No tak, kto by się spodziewał innej odpowiedzi...
-Tato, jakbyś nie zauważył, ta koleżanka stoi tuż koło mnie i nie, nigdzie nie wyjdzie. Zresztą dlaczego nie chcesz mnie puścić? Nigdzie nigdy nie pozwalasz mi z nikim wyjść, nawet do szkoły nie chodzę! Powiedz mi dlaczego taki jesteś, co?! Ja rozumiem martwisz się, Ale no bez przesady..
-Laura nie dyskutuj. Nie chce po prostu, żeby stała ci się krzywda...
-Większa krzywda dzieje mi się, jak się całymi dniami siedzę w domu. Uświadom sobie że nie nie jestem już małym dzieckiem. Jestem DOROSŁA!
-Co tu się dzieje? - Jeszcze tutaj Jane brakowało...
-Moja córka postanowiła się zbuntować przeciw własnemu ojcu.. - No pięknie teraz to ja jestem ta zła..
-A co takiego tym razem zrobiła?
-Chce iść na jakiś koncert zespołu, w którym gra, ta oto tu młoda dama..
-Nie wydaje mi się, żeby to był taki wielki problem.. - Od kiedy ona się tak za mnie wstawia?
-Ale dla mnie to jest problem. Nie życzę sobie żeby moja córka słuchała takiej muzyki.
-Przepraszam że przeszkadzam. - Wtrąciła Delly. - Ja rozumiem, że martwi się pan o córkę, jednak mogę przysiąść na wszystko, że włos jej z głowy nie spadnie. - Ojj chyba źle zrobiła - Zresztą nawet nie wiem pan, jaką muzykę gramy. Co pan na to, żebym puściła panu kilka naszych piosenek? - To teraz tylko czekać, aż tata wybuchnie..
-Dobrze, pokaż mi je- Co? On to powiedział spokojnym tonem, zbyt spokojnej. Co mi tu nie gra...
Spojrzałam na Rydel, i pobiegłam szybko po ich płytę którą od niej dostałam.
Po minucie byłam już na dole z płytą, laptopem i włączyłam jedną z ich spokojniejszych piosenek "One Last Dance". O dziwo tata poczekał do końca trwania utworu i już miał coś powiedzieć, ale przerwała mu Jane:
-Kochanie choć, może przedyskutujemy to razem, na spokojnie w gabinecie?
-Dobrze - I wyszli...
*Po 10 minutach*
Usłyszałam dzwięk zamykanych drzwi, i tupiących obcasów na schodach.
- A więc Laura.. - zaczął tata - dobrze, możesz iść ale.. - i tu nie skończył bo rzuciłam mu się na szyję
-Dziękuję!
-Ale...- no tak zawsze jest jakieś ale- Ale, David pójdzie tam z wami i będzie miał na ciebie oko, dobrze?
-Dobrze, niech już będzie.
-A teraz idźcie się bawić. Rydel tak? - I tu skierował pytanie do Delly
-Tak- Natychmiast mu odpowiedziała
-Twoi rodzice mówili o której masz się stawić w domu?
-Nie proszę pana, jednak i tak jest już późno, więc będę powoli zbierała się do domu.
-Dobrze. W takim razie David cię odwiezie.
-Nie naprawdę nie trzeba. Mieszkam tutaj na tej ulicy.
-Tak? A dokładniej w którym domu?
-902013 proszę pana.
-O proszę sąsiadka zza płotu. A twoi rodzice to nie czasem Mark i Stormie?
-Taak, a zna ich pan?
-Tak, to znaczy przyjaźniliśmy się jak Laura była malutka, później się przeprowadziliśmy i kontakt się urwał. Pozdrów ode mnie rodziców.
-Dobrze, pozdrowie, a teraz naprawdę będę już szła. Dowidzenia, pa Laura!
-Dowidzenia.
-Pa!- krzyknęłam jak była już przy wyjściu - I do zobaczenia!
*Oczami Rydel*
Tata Laury, rzeczywiście jest lekko nadopiekuńczy, jednak pomimo to wydaje się miły. Jestem tylko ciekawa dlaczego rodzice nic mi nie mówili, że się znają, no ale to mi sami zaraz wyjaśnią, tylko żeby jeszcze nie spali...
Będąc przed domem, zauważyłam że wszędzie świeci więc, śmiało weszłam do środka nie martwiąc się, że kogoś obudzę.
-Już jestem !
-I jak było?- usłyszałam spokojny głos mamy dobiegający z salonu, a tuż po nim bieg stada małp, zmierzających w moim kierunku.
-Właśnie jak było? - zaczął Riker
-No mów, jaka ona jest?Brunetka, blondynka? Ładna chociaż? I właśnie jak jej ojciec?- tu wtrącił Ross
- No mów już!- No tak Rocky i jego cierpliwość...
-I najważniejsze przyjdzie na koncert? O i jest i Ell, jakby go mogło zabraknąć? Przecież nasz dom to jego drugi..
-Spokojnie, zaraz wam wszystko opowiem, tylko dajcie mi chociaż buty zdjąć, bo mi zaraz nogi odpadną!
-Dobra- powiedzieli wszyscy razem, jak jeden mąż
Po zdjęciu moich szpilek udałam się do salonu i ciężko opadłam na kanapę.
-O matko jestem wykończona..
-No dobra, ale mów jaka ona jest?- No tak chwili nie dadzą odpocząć
-Już, już. No to jest bardzo miłą dziewczyną...
-No to nie ważne, ważniejsze czy ładne-no tak tylko to się liczy
-Daj mi dokończyć, jest bardzo ładną i miłą brunetką...
-A jak jej rodzice?- Nawet tata mi nie da dokończyć
-Raczej jak jej ojciec. Mama nie żyje.
-Ojej, nie wiedziałem
-Raczej wiedziałeś
-Co? O czym ty mówisz?
-No jej tata kazał mi was pozdrowić, i powiedział, że kiedyś jakoś dawno temu się przyjaźniliście, ale kontakt wam się urwał jak wyjechali
-A przypomnij mi proszę jak się nazywa jej tata?
-Damiano Marano
-O boże, czemu nie mówiłaś że Laura jest córką Damiano?
-Ale teraz to ja nie rozumiem, o czym ty mówisz?
-To dość długa historia. Rzeczywiście przyjaźniliśmy się kiedyś, ale po śmierci jego żony, zabrał córkę, wyjechał z kraju, zerwał kontakty ze wszystkimi znajomi jak i rodziną i tyle go widzieliśmy.
Pamiętasz, miałaś wtedy jakieś 6 latek, chodziliśmy wtedy do tego parku niedaleko i Ross zawsze bawił się z taką uroczą brunetką w jego wieku? No to właśnie byli oni...
-O no rzeczywiście coś sobie przypominam.
-No dobra, koniec tych wspomnień.- Wtrąciła mama - To jak Laura przyjdzie na koncert?
-Tak, ale nie sama...
-Co?! To ona ma chłopaka?- O Rossy jesteś zazdrosny?
-Niee, nie ma chłopaka
-Ufff.. To z kim przyjdzie?
-Tata pozwolił jej iść pod jednym warunkiem. Musi z nią iść taki ich jakby przyjaciel, doradca ojca i "szofer" w jednym.
**********************
I jest kolejny rozdział, miałam jeszcze coś dopisać, ale komputer się przegrzewa i co chwilę przerywa mi się pisanie. Jak kolwiek normalnie to brzmi xd No ale cóż, złośliwość rzeczy martwych.
Jutro rano najprawdopodobniej kolejny rozdział.
Zapraszam do komentowania, to mnie naprawdę motywuje :)
Dziękuję za kolejną dedykację!
OdpowiedzUsuńCzyli Lau przyjdzie na koncert :) Miło...
Piszesz dobrze, nie rażą mnie żadne błędy ortograficzne itd. więc się zastanawiam co tak mało komentatorów. A może się dopiero rozkręcą... Zobaczymy.
Czekam na next.
Pozdrawiam :)
Dziękuję,
OdpowiedzUsuńCo do błędów to jestem takim typem osoby, którą coś trafia jak jest mnóstwo błędów, dlatego staram się stawiać wszystkie przecinki, kropki itd.
Jeśli chodzi o nexta to nie wiem kiedy bedzie, postaram sie jeszcze dzisiaj wstawić, ale nie obiecuje, bo utknęłam w połowie i nie wiem co dalej napisać, zresztą na razie muszę przepisać lekcje, gdyż, aż, ponieważ we wrześniu w szkole byłam tylko jeden dzień ups... xd No, ale wszystko co dobre, szybko sie kończy i jutro już muszę iść ;/