*oczami Laury*
No dobra teraz tylko trzeba wymyślić coś na prawdę dobrego, aby przekonać tatę. Weź się w garść dziewczyno! Okey, za 3...2...1...
*rozmowa telefoniczna*
-Cześć tat...-nie zdążyłam nawet dokończyć jak usłyszałam to wspaniałe zdanie, które mam okazje słyszeć za każdym razem jak do niego dzwonię...
-Cześć (wiem, powinno cos byc bardziej "dojrzałego", ale nic innego nie mogłam wymyślić xd~ od aut.) tu Damiano Marano, jeśli masz cos ważnego zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. Piii! -No jak zwykle! On nigdy nie odbiera! Pewnie znów jest na jakimś szalenie ważnym spotkaniu lub kolacji z Jane. Uhgg!
-No i jak możesz?-spytał nagle Ross
-Nie wiem...nie odbiera..- W tej chwili z mojej twarzy zniknął gniew, a na jego miejsce wkradł sie smutek.
-Hej, co sie dzieje?
-Nie nic, po prostu tak jest zawsze, zawsze jest cos ważniejszego ode mnie...
-No chodź tu do mnie.- Powiedział i rozłożył ręce, a ja po prostu sie w niego wtuliłam. Nie wiem czemu, ale jak staliśmy tak przytuleni do siebie, poczułam sie tak... tak inaczej, sama nie wiem jak to opisać. Tak bezpieczna? Jakby cały świat stanął w miejscu?
Z jakże tej miłej chwili wyrwał nas głos Rydel.
-To co możesz?... Oj chyba przeszkodziłam...
-Nie, nie. -szybko odpowiedział blondyn po czym odsunęliśmy sie od siebie.- To co, na co mamy sie z chłopakami szykować? - powiedział po chwili z lekkim strachem w oczach?
-Ale jak, na co szykować?- kompletnie go nie rozumiałam.
-No pierwszy film wybierasz ty, jako nasz gość. Taka tradycja.
-A Ell, Vanessa i Veronicka to nie goście?
-Oj prosze cie, ta trójka przebywa u nas cześciej niż we własnych domach.- Po czym obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
-To jak, jak bardzo oklepana historie miłosna oglądamy? "Zmierzch"? "3MNN"? "Gwiazd naszych wina"?
-Nie! Obejrzymy...- przypominałam sobie wszystkie tytułu filmów jakie widziałam lub o których słyszałam dobre komentarze- Hmm..-zastanowiłam sie jeszcze chwilkę.- Już wiem! "Piękne istoty"! (Osobiście polecam, jest świetny~ od aut.)
-Brzmi jak kolejne tanie romansidło...
-Nieprawda!
-No dobra, dobra. Ale pamiętaj, ze kolejny film my wybieramy- po jego uśmieszku stwierdziłam, ze mam sie czego bać..
-Okey. Tylko zadzwonie chociaż do Davida, niech przynamniej on wie gdzie jestem.
-Dobrze.
*rozmowa telefoniczna*
-Czesc David!
-Czesc Lauro, cos sie stało?
-Nie, wszystko w porządku. Ale mógłbyś przekazać tacie, kiedy raczy włączyć komórkę, ze nocuje U Rydel? Dzięki pa. - I się rozliczyłam, nie czekając nawet na jego odpowiedź.
*konec rozmowy*
-To co idziemy?
-Tak!
-Tylko najpierw wstąpimy do sklepu. -powiedział Riker i zrobił "brewki".
-Okej...
No i jesteśmy w tym sklepie, co sie okazało, jest to sklep monopolowy...taa. Riker wyszedł z niego po jakichś 5-6 minutach z 4 czteropakami piwa i 3 butelkami wina.
-No to teraz możemy juz jechać do domu. -Zaklaskał w dłonie, schował cały ekwipunek do bagażnika i wsiadł do samochodu na miejsce kierowcy.
Po 15 minutach jazdy byliśmy juz przed domem Lynch'ów.
Rieker natychmiast pobiegł do kuchni, aby włożyć alkohol do lodówki.
A my poszliśmy do salonu, żeby odpocząć i zadzwonić po pizzę.
-Dobra. Dla nas dwie największe pepperoni, a dla dziewczyn po jednej tej małej włoskiej na cieńkim cieście z oliwkami, tak?
-Oj Ross jak ty nas dobrze znasz. Tylko czy ty Laura lubisz taka?-spytała mnie Delly
-Tak, jasne. To moja ulubiona.- uśmiechnęłam się.
-Dobra alkohol się chłodzi, pizza powinna być za jakieś 30 minut. To moze przez ten czas ogarniemy tu trochę?- spytał nagle Rocky
-Okey, a wiec tak, ja i Ellington przygotujemy resztę przekąsek, Rieker z Vanessą zgrają filmy na pendrive'a, Rocky z Veroniką ogarną w salonie, a Ross i Laura pójdą po jakieś koce i poduszki, okey?
-Tak jest!- krzyknęliśmy wszyscy na chóra i udaliśmy sie wykonać przydzielone nam zadania.
-Dobra, a wiec gdzie trzymacie jakies koce i poduszki?
-Wszystko powinno być w tej garderobie na dole obok przedpokoju.
-Okey to chodźmy.
Gdy wszystko było gotowe, zadzwonił dzwonek do drzwi. Był to dostawca z pizzą. Otworzył Riker, odebrał nasz posiłek, zapłacił i wrócił do salonu z 6 pudełkami pysznego amu.
Pierwsze co oglądaliśmy to oczywiście "Piękne istoty", po chłopakach widziałam, że ich to nudzi jednak dziewczyny wydawały się być wciągnięte seansem.
-Taki fajny film, a wybrali takiego przeciętnie ładnego aktora. Ehh..
-Masz rację Delly. Już wujek tej dziewczyny jest przystojniejszy od niego. Gdyby tylko był młodszy...- zamarzyłam się. Zobaczyłam katem oka, że chyba chłopaki są lekko zazdrośni, popatrzyłam na dziewczyny porozumiewawczo, a one tylko mi przytaknęły, jakby czytały mi w myślach.
-Ee tam, coś w tym Ethanie jest. Ma takie śliczne oczy...- stwierdziła takim zamarzonym głosem Vanessa, a Riker się chyba lekko zdenerwował.
-No wlasnie te jego oczy... A i te mięśnie ...szkoda, że nie znam nikogo tak wysportowanego, bo z chęcią bym przygarnęła...- Jak tylko Veronika to powiedziała miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, spojrzałam na dziewczyny. One też ledwo co się powstrzymywały.
-No to co chłopaki, jeszcze po jednym? Dziewczyny przynieść wam kolejną butelkę wina?- No tak Ross, delikatna zmiana tematu. On rownież próbował powstrzymać się od ataku zazdrości. Widziałam to po jego oczach.Ale o kogo on mógłby byc zazdrosny? Moze o Rydel w końcu to jego siostrzyczka.
Vanessa tylko przytaknęła i pokazała mu ręka ze ma byc cicho.
Dalej juz nic nie mówiłyśmy. Gdy seans sie skończył przyszedł czas na film chłopaków. Wybrali oni "Paranormal activity". Jako że cho***nie boję się horrorów przytuliłam się do Rossa, ale mu to chyba nie przeszkadzało. Nawet się nie spostrzeglam jak film się skończył. To były najgorsze dwie godziny mojego życia. Przez cały ten czas trzęsłam się ze strachu. Nawet gdy film już się kończył. Nie mogłam się ruszyć. Dziwny paraliż mięśni.
-Boże święty Laura co ci jest?- Spytał zszokowany Ross, widząc mój stan.
-N..n..nic. Tylko j..ja si..si..się strasznie boję horr...orów. -wydukałam. A on podszedł bliżej i mnie przytulił.
-Dobra mam pomysł! Gramy w butelkę!- wszyscy mu przytakneli. Po minucie siedzielismy na podłodze w kołku a na środku leżała pusta butelka po winie. Wszyscy byli lekko podpici wiec moze byc dość zabawnie. Ja oczywiście siedziałam koło Rossa, ktory cały czas mnie przytulał. Pierwszy kręcił blondyn. Bo w końcu to był jego pomysł. Wypadło na Ratliffa.
-Ymm to no nie wiem. A może.. nie, to nie.. A może... nie to też nie...- myślał na głos. Wpadłam na genialny pomysł. Szybko szepnełam mu to na ucho. On się wyszczerzył i przytaknął.
-No a więc Ellington..-zaczęłam- czy pamiętasz może jeszcze inwokacje?- Jego mina była wspaniała. Takie połączenie "Co to k***a jest ta inwokacja" i "jak ja mam się z tego wykręcić".
-Yym a co to jest ta inwokacja?-facepalm
-Na prawdę nie pamiętasz? Pierwsze kilka wersów "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza.
-Aa to! Czekaj to leciało jakoś tak "Litwo ojczyzno moja"?
-No dokładnie. To teraz wyjdziesz na balkon, weźmiesz megafon i zaczniesz mowić, albo nie, zaczniesz krzyczeć tyle ile pamietasz.
-A to nie Ross miał wymyślać zadanie?-O nie nie nie wykręci sie.
-Tak jednak, on sie całkowicie ze mną zgadza, prawda Ross?
-Oczywiście- przytaknął mi blondyn
-No to blondasku leć po megafon i kamerę a ty Ratliff na balkon.
Po pięciu minutach byliśmy juz wszyscy na balkonie.
-No Ellington zaczynaj.
-Em..ym Litwo ojczyzno twoja.. y nie moja, ty jesteś jak zdrowie ile cię trzeba zmienić, a nie, cenić, ten tylko się dowie kto cię stracił!
-Mógłbyś sie z łaski swojej przymknąć?! Ktoś tu chce spać! - uuu sąsiad sie wkurzył
-Juz skończyłem!- odkrzyknął mu Ratliff.
Gramy juz tak od jakiejś godziny. Wszyscy oczywiście pijani, a nawet bardziej niż przed ta godzina bo Riker znalazł gdzies szafce 0,7l.
Teraz kręci Ell. Wypadło na Rossa.
-No to teraz sie zemszczę.- potarł dłońmi niczym Dundersztyc, który po raz kolejne chce zawładnąć okręgiem trzech stanów.- Hmm... Juz mam! Pocałuj namiętnie osobę, ktora siedzi po twojej lewej stronie.-Ross chwile pomyślał i zczaił się, że to ja siedzę po jego lewej.
-A co jeśli ona nie chce?
-Całuj! Całuj! Całuj! - zaczęli wszyscy krzyczeć. No dzięki.
-Dobra, dobra! Przepraszam cię Lau. - Drugie zdanie wypowiedział szeptem tak żebym tylko ja usłyszała. Po czym wpił się w moje usta. Na początku chciałam sie od niego oderwać. Jednak nie potrafiłam. Oddałam pocałunek, a on lekko się uśmiechnął po czym go pogłębił. Rozszerzyłam lekko wargi, a jego język znajdował się już w mojej buzi i tańczył razem z moim. Czuć było od niego alkoholem jednak wiem, że ode mnie pewnie też. Zrobiło mi się nie wygodnie. Blondyn to zauważył i lekko mnie podniósł tak abym mogła usiąść okrakiem na jego kolanach. Ręce wplotłam w jego włosy, a on swoje położył na moich plecach na wysokości talli. Całowaliśmy sie bardzo namietnie. Jednak po chwili usłyszałam głośne chrząknięcie. Oderwałam sie szybko od blondyna i usiadłam obok niego.
-Noo... too... może pójdziemy juz spać?-zaproponowała Delly. Widziałam po ich wszystkich minach ze, sa nie co zdziwieni i zakłopotani ta systuacja. Wszyscy oprócz Ella. On szczerzył sie od ucha do ucha.
-Jasne. Rydel gdzie mam spać?
-Położysz sie w goscinnym, choć pokaże ci.
**********************
O Boże święty na reszcie skończyłam! Przepraszam, że tak długo to trwało, ale no cóż brak jakiego kolwiek pomysłu. Zreszta ten tez nie jest idealny. Szczerze? Nie zbyt mi sie podoba. Wszystko wyszło nie tak jak chciałam, no ale cóż... Dobra koniec użalania sie nad sobą. Co tam u was? Jak w szkole? U mnie masakra. Cały czas jakies kartkówki. Po prostu żyć nie umierać. Yyh nie nawidzę szkoły, ale na szczęście jutro piątek. Postaram się dodać w weekend jakiś rozdział, ale nie obiecuje, bo chciałam go spędzić z przyjaciółkami. Zobaczy sie jeszcze w praktyce.
Yym a tak btw u was też jest burza? Bo u mnie pada, grzmi i sie błyska jakos od 18-19, masakra...
Mam nadzieje, ze rozdział sie spodoba. :) Zostawiajcie komentarze. Liczę na szczerą krytykę. Chcę wiedzieć co robię źle. :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :D
Coś mi się tu pomieszało - wydawało mi się, że czytałam już ten rozdział, a wyskakuje jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńDobra nie ważne :)
Wszystko ok.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na next :)